Nie żyje Kubuś, starszy wnuk Daniela. Nie ma słów… – napisała Krystyna Demska-Olbrychska. Daniel Olbrychski nie zabrał głosu, ale jak dowiedział się Super Express, głęboko przeżywa śmierć swego najstarszego wnuka.
Informację o śmierci Jakuba Olbrychskiego potwierdziła także Krystyna Demska-Olbrychska, żona Daniela Olbrychskiego. "Nie żyje Kubuś, starszy wnuk Daniela.
Kilka dni temu media obiegła informacja, że Daniel Olbrychski i Krystyna Demska-Olbrychska sprzedali swój dom pod Kazimierzem. Przepiękna posiadłość w Mięćmierzu była prezentem aktora dla poprzedniej żony, Zuzanny Łapickiej. Dom tętnił życiem, małżonkowie dbali o życie towarzyskie.
Zdjęcie na Facebooku pokazała trzecia żona aktora Krystyna Demska-Olbrychska. Napisała, że pamiętają i tęsknią za Łapicką. W publikacji nie widzi niczego złego. Inaczej niż komentujący. Pojawia się u nich jakiś zgrzyt. Że to za dużo. Że to niepotrzebne.
Daniel Olbrychski i Krystyna Demska to jedno z najbardziej show-biznesie. Małżeństwo w polskim show-biznesie. Para właśnie świętuje 20-lecie małżeństwa, a przy okazji tej okrągłej roczni zdecydowali się opowiedzieć, jak wyglądały początki ich miłości. Zaręczyny były wyjątkowe nie tylko ze względu na same okoliczności tej
Oczywiście jak zwykle przyciągnęła sporo gwiazd. Na premierze pojawili się: Danuta Stenka i Janusz Grzelak, Rafał Olbrychski i Krystyna Demska – Olbrychska, Weronika Rosati, Doda, Rafał Rutkowski, Paweł Wilczak, Izabela Kuna, Gabriela Muskała, Wojciech Łozo Łozowski, Izabela Kisio-Skorupa i inni. Zdjęcia zobaczycie a naszej galerii.
HeOf. Przypomnijmy, że o śmierci Jakuba Olbrychskiego, jako pierwszy poinformował jego brat, Antoni. Syn Rafała Olbrychskiego przyznał, że zmarł jego starszy brat - Jakub Olbrychski miał 28 lat. Antoni wyjaśnił też, że jego brat, wnuk Daniela Olbrychskiego chorował na schizofrenię. Jak wyznał syn Rafała Olbrychskiego, rodzina cały czas wspierała Jakuba w chorobie. Informację o śmierci starszego syna Rafała Olbrychskiego potwierdziła Krystyna Demska-Olbrychska. Żona Daniela Olbrychskiego opublikowała na Facebooku krótki post. Przeczytaj też: Nie tylko Rafał Zawierucha i Joanna Kulig. Oni też zagrali w zagranicznych filmach i nie zostali "wycięci" Daniel Olbrychski i jego syn Rafał Wnuk Daniela Olbrychskiego nie żyje. Pogrzeb odbył się w gronie najbliższych Rodzina Olbrychskich zorganizowała już pogrzeb Jakuba Olbrychskiego. Odbył się w kameralnym gronie rodziny i przyjaciół. Tę informację potwierdziła Krystyna Demska-Olbrychska, żona Daniela Olbrychskiego i zarazem jego menadżerka. Podziękowała też za słowa otuchy i wsparcia. Na jej Facebooku mogliśmy przeczytać: Jakub Olbrychski miał 28 lat. Łączymy się w bólu z rodziną zmarłego. Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
[{"id":6,"name":"actors","above5p":true,"career":{"name":"aktorka"},"ranking":{"name":"Ról aktorskich","link":"#unkown-link--personRolesAjax--","url":"/ranking/person/actors/female"},"rating":{"count":90,"rate": aktorskiej"}}]4,690 ocen gry aktorskiej Babcia Krystyna Babcia KrystynaZmień kryteria filtrowania mąż Daniel (od Na razie nikt nie dodał wątku na forum tej swoich sił i podziel się być pierwszy! Dodaj wątek na forum
Od pewnego czasu media przyglądają się relacjom syna Krzysztofa Krawczyka z macochą Ewą. Konflikt między nimi zaostrzyła emisja programu Uwaga!, w którym Krzysztof Krawczyk Junior opowiedział o warunkach w jakich żyje. Głos w sprawie zabrała Krystyna Demska-Olbrychska, która przyjaźniła się z Krzysztofem oraz Ewą Krawczykami. Kiedy rozpocząć naukę pływania u dzieci? Otylia Jędrzejczak zdradziła prawdę Krzysztof Krawczyk zmarł 5 kwietnia. Jak się okazało, jego testament niedawno został zmieniony. Ze spadku został wykluczony jedyny syn artysty - Krzysztof Krawczyk Junior. Cały majątek ma przypaść żonie wokalisty - Ewie. Relacje między synem Krzysztofa Krawczyka, a Ewą nigdy nie były najlepsze. Podobno to ona stanęła na drodze kiedy Junior chciał naprawić stosunki z tatą. Konflikt między Juniorem a Ewą zaostrzyła emisja programu Uwaga!, w którym syn Krzysztofa Krawczyka wyznał, że żyje w skrajnej biedzi i utrzymuje się z renty. Na jaw wyszło także, że mężczyzna mieszka z wujostwem i ma założoną niebieską kartę. Krzysztof Krawczyk Junior będzie się sądził z macochą o dobytek ojca. Pierwsza rozprawa już dziś, 19 maja 2021. Zobacz także: Ewa Krawczyk chciała ubezwłasnowolnić Krzysztofa Krawczyka juniora? Tak twierdzi jego opiekun Fot. Tadeusz Wypych/REPORTER Krzysztof Igor Krawczyk, syn Krzysztofa Krawczyka na pogrzebie ojca przy trumnie, Grotniki, rok O tym dlaczego sprawa trafiła do sądu opowiedział także Tomasz Patora, pomysłodawca reportażu o Krzysztofie Krawczyku Juniorze. „To było tak naprawdę ultimatum. To jest straszna rozmowa. Tam są wszystkie techniki manipulacji. Jest płacz, jest kij i marchewka. Groźby włóczenia po sądach i obietnice: „Jeżeli będziesz się ze mną szlajać po sądach, to nic nie dostaniesz”, „Jeżeli zrezygnujesz z prawników, nie będziesz tego robił, to ja ci dam coś”. Puentą tej rozmowy jest takie zdanie, które wypowiada wdowa po Krzysztofie Krawczyku: „Albo będziesz się pier... z panią mecenas, albo się ze mną dogadasz” – mówił dziennikarz. Zobacz także: Dlaczego Krzysztof Krawczyk Junior panicznie bał się Ewy Krawczyk? Fot. Piotr Molecki/East News Ewa Krawczyk, żona Krzysztofa Krawczyka na jego pogrzebie, Łódź, rok Krystyna Demska-Olbrychska o relacjach syna Krzysztofa Krawczyka z macochą Krystyna Demska-Olbrychska przyjaźniła się z Krzysztofem oraz Ewą Krawczykami. Fakt poprosił kobietę o komentarz. Nie chciała zdradzić zbyt wiele, jednak z jej wypowiedzi wynika, że dobrze znała prywatne szczegóły życia Krawczyków. „Jak ktoś nie był w środku rodziny, nic nie wie. Ja i Daniel przyjaźniliśmy się z Krzysztofem. Bardzo często rozmawialiśmy o tym, ale nie będziemy udzielać żadnych informacji. To jest tak intymna i przykra sprawa, że nie można tego komentować z zewnątrz. Także przepraszam, ale nie mogę nic powiedzieć” – powiedziała żona Daniela Olbrychskiego. Fot. Szymon Szcześniak/LAF AM Tak Krystyna Demska-Olbrychska z Danielem Olbrychskim pozowali dla Vivy! w 2019 roku
Daniel Olbrychski trzy tygodnie temu został przyłapany na prowadzeniu samochodu po pijaku. Jechał do stajni, by wytrzeźwieć podczas jazdy konnej. Nie wiadomo, jak często wcześniej zdarzało mu się to robić, ale specjaliści, zajmujący się psychologią zwierząt, są zgodni co do tego, że to zły tej okazji Joanna Szczepkowska przypomniała Danielowi, że po śmierci Jana Pawła II ogłosił publicznie, że rzuca alkohol i palenie, a także ujawnił, że zmarły papież "uzdrowił mu płuca". Zobacz: Olbrychski: "Papież uzdrowił mi płuca!"W liście otwartym w magazynie Plus Minus, zarzuciła Olbrychskiemu, że jest żałosny i tandetnie lansował się na śmierci odpowiedzi żona aktora, Krystyna Demska-Olbrychska, zarzuciła Szczepkowskiej, że sama ma problemy z trzeźwością. Wyjaśniła też, że z honorem Daniela wszystko w porządku, bo zmarłemu papieżowi obiecał nie pić tylko przez rok. Poza tym, jak wiadomo, nie jest pijakiem, bo rozcieńcza umiem się do tego odnieść - komentuje w Super Expressie Szczepkowska. Jestem całkowicie trzeźwa i nie mam żadnych problemów. Moja wypowiedź nie dotyczyła problemów z alkoholem, dotyczyła publicznego składania przysięgi i podpinania się pod śmierć papieża. Nie było moją intencją roztrząsać problemy alkoholowe**.**Po publicznych wypowiedziach aktora i jego żony łatwiej zrozumieć jego głośne kłótnie z synem. Miał chyba w życiu inne priorytety niż jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze jego zona wyglada jak bunia z gumisiowZona Olbrychskiego jako jego adwokat przynosi mu więcej szkody niż korzyscidorośli ludzie, a gorzej niż przedszkole - ŻENADASzczepkowska ma rację! Olbryska się ośmiesza z każdą wypowiedzią!Ile można katować ten sam temat. Źle zrobił, niech przezprosi, a nie probuje sie bronić z pomocą żony. Beznadzieja i żenadaNajnowsze komentarze (165)Ta jego żona kracze jak wrobao Jezu dajcie spokój, jak długo można wałkować temat ? Żona broni męża,głupio bo głupio, ale można to zrozumieć. Nie rozumiem natomiast przyczepienia się Szczepkowskiej do tematu, o co babie chodzi ? Ma do Olbrychskiego jakiś przedawniony żal, nie przeleciał jej czy co ?Język polski się odmienia i zdanie " Nie było moją intencją roztrząsać problemy alkoholowe" ,powinno brzmieć: Nie było moją intencją roztrząsać PROBLEMÓW ALKOHOLOWYCH. Chyba się nie mylę?Aktorka świetna a na dodatek z piękna kartą iszczera do bólu więc nie lubiana przez z Was stać na luksus pod tytułem szczerośc? wiem że nieA pani Krysia to co w życiu robi?...bo chyba żyje z Daniela...słaboskąd on wytrzasnął tą ropuchę !!!???Wiktoria Gorodeckaja jes CUDOWNA!Ciekawa sprawa...nachlać się a potem iść i płakać w tvn jaki to ja biedny i uczciwyA pani Szczepkowska to jakis autorytet ,ze wypowiada sie na temat swojego kolegi?Chyba za cicho bylo o niej wiec po co?Olbrychski alkoholikiem jest już dawno,nawet Rodowicz w wywiadzie przyznała,że w czasach młodości rozstała się z nim bo miał problem z alkoholem, Pani Olbrychska -wstyd bronić męża alkoholika,na terapię a nie do TV bzdury opowiaćAlkoholik to alkoholik bezwzgledu na to czy rozciencza alkohol czy nie, Niech zona przestanie drazyc temat tylko zaczac naklaniac meza do leczeniazamiast głupio się bronić i kłamać powinienn przeprosić i zniknąć. obleśny uważałam, że nie ma brzydkich kobiet, ale ta żona Olbrychskiego to jakaś tragedia.
Zielonogórzanka Krystyna Demska-Olbrychska, odnosi wiele sukcesów jako manager kultury, agent znanych artystów, prywatnie żona wybitnego aktora Daniela Olbrychskiego. Dzieli się z nami swoimi wspomnieniami i pomysłami na promocję naszego miasta i Czy ma Pani jakieś szczególne wspomnienia z Zielonej Góry? Jak Pani wspomina I Liceum Ogólnokształcące w Zielonej Górze i zespół "Makusyny"? Wie Pani, że jest specjalna tablica pamiątkowa w parku z nazwiskami zasłużonych dla "Makusynów" - Pani imię i nazwisko też jest na tej Pyta Pani o szczególne wspomnienia. One wszystkie są szczególne. Szczególnie czułe, szczególnie bliskie. Tu się urodziłam. Tu przeżyłam swoje pierwsze 19 lat. To miasto jest dla mnie bardzo ważne. Ważniejsze od innych. Z Zieloną Górą kojarzą mi się pierwsze wspomnienia. Śliczny domek na przedmieściu przy ul. Sulechowskiej, jazda na sankach ze skarpy z ulicy Urszuli, aż do Źródlanej, plaża na Wagmostawie, gdzie opalała się moja mama i jej przyjaciółki. Pierwszy dzień w szkole przy ulicy Wyspiańskiego i surowa pierwsza wychowawczyni pani Emilia Pochanke. Kiedy teraz dość często spotykam w Warszawie jej wnuczkę, fantastyczną dziennikarkę TVN24 Justynę, rozmawiam z nią jak z kimś bliskim. Potem, od piątej klasy była szkoła nr 13 przy ul. Chopina. I tam właściwie wszystko się zaczęło. Pierwsze babskie przyjaźnie, z których kilka przetrwało do dziś, Zbyszek Czarnuch i "Makusyny" a z nimi obozy w Siedlisku, które kształtowały w dziecku, jakim byłam - nie bójmy się wielkich słów - obywatelskość, osobowość, odwagę i poczucie wartości. Moje skupienie na wszystkim co dzieje się w Polsce, moje zainteresowanie polityką, kulturą, dociekliwość i ciekawość drugiego człowieka, poczucie, że wiele ode mnie zależy i że wiem skąd jestem i kim jestem - to wszystko Czarnuch. Pamiętam siedliskowe zabawy w państwo kiedy przydzielaliśmy sobie funkcje prezydenta, premiera, ministrów… Jak fantastycznie otwierało to horyzonty małej dziewczynce. Pamiątkowe tablice na skwerku przed domem, w którym mieszkał druh Czarnuch przypominają o bardzo ważnych dla mnie ludziach, o pięknym okresie w życiu, o dobrym czasie dla młodych mieszkających w Zielonej Górze, skupionych pod nazwą "Makusyny". Szkoda, że nie można przeskoczyć czasu. Dziś Zbigniew Czarnuch byłby najwspanialszym ministrem edukacji. Dziękuję Zbyszku!Szkoła była miejscem, do którego lubiłam chodzić. Było kilkoro nauczycieli, których pamiętam bardzo wyraźnie. Polonistka Cecylia Wryk, piękna kobieta i nauczycielka, które skupiała w sobie wszystkie cechy nauczycielki doskonałej. Stenia Swatowska, która zmarła dwa lata temu, a której zawdzięczam dobrą znajomość rosyjskiego, co dziś w mojej pracy jest wartością nieocenioną. Moje pokolenie pamięta świetnie z jaką niechęcią podchodziliśmy do obowiązku uczenia się tego języka. Stenia była bardzo wymagająca. Nazywaliśmy ją "Iwan Groźny". Stawiała dwóje, po kilka na każdej lekcji, wywoływała do tablicy i kiedy zapytany delikwent dukał coś bez ładu i składu wrzeszczała: "Kryśka, skażi prawilno". Musiałam umieć a po latach… jak znalazł. Córka Steni Elka jest moją przyjaciółką do dziś. Mieszka w Warszawie, wydaje własną gazetę z reklamami i nie wyobrażam sobie dnia bez telefonu do niej. Ale moje szkolne wspomnienia nie wszystkie są w kolorze różowym. Nie byłam aniołkiem. Zdarzało mi się leserować i rozrabiać. W ostatniej klasie podstawówki byłam przewodniczącą samorządu szkolnego. Ta funkcja przy odrobinie pomysłowości pozwalała omijać nie tylko mnie, ale całej szkole na przykład niebezpieczne z fizyki u bardzo nielubianej (nie bez powodu) pani Czerwoniec - Krysia Demska zwołuje apel całej szkoły. Dyżurnym od relacjonowania tzw. prasówki był Mundek Fleischer. Musiał być gotowy każdego dnia. A w gazetach zawsze znalazło się dla nas coś do skomentowania koniecznie w momencie klasówki. Czas w tej szkole to też pierwsza sympatia - Włodek Turkowski. Poszliśmy kiedyś w czasie lekcji do kina "Nysa", pamiętam nawet na jaki film - "Gringo" produkcji chyba meksykańskiej. Główną rolę grał Gregory Peck. Problem rewolucji w Meksyku nie bardzo mnie interesował, ale spacer do kina z najprzystojniejszym kolegą z klasy, do którego wzdychałam, już tak. Kino było puste, ale siedliśmy oczywiście w ostatnim rzędzie. Przed nami, na środku Sali, jeszcze tylko jedna osoba. Film się skończył, zapaliło się światło. Jakież było nasze przerażenie kiedy okazało się, że pan przed nami to nasz wychowawca Antoni Haliasz. Obniżone sprawowanie, itd…. Jest co było liceum im. Dembowskiego z kolejną fantastyczną polonistką Romualdą Dembińską, moje pierwsze sukcesy na olimpiadzie polonistycznej, fascynacja Teatrem Ziemi Lubuskiej, przyjaźń z aktorem Waldkiem Kwasieborskim, który co prawda grywał ogony, ale zapraszał na spektakle i bywał prywatnie bardzo zabawny. To już lata siedemdziesiąte. Dużo wagarów, niechęć do matematyki i wreszcie zdana jednak nie najgorzej matura. Cały okres liceum to też czas zauroczenia księdzem Konradem Herrmannem. Był bardzo atrakcyjnym mężczyzną i kiedy zbierał na tacę w czasie mszy w kościele Najświętszego Zbawiciela, panie wyjmowały puderniczki i dyskretnie poprawiały makijaż. Ale poza dużą męską urodą ksiądz Herrmann był też fantastycznym kapłanem świetnie rozumiejącym rolę kościoła. Stał się dla mnie kimś bardzo bliskim i tak jest do dziś. Wiele lat później ta przyjaźń objęła też mojego męża i dziś Konrad jest ważny dla nas Wszystkie informacje o Winobraniu 2014:**Winobranie 2014 - program, koncerty, zdjęcia, wideo**- Czy to prawda, że jest Pani spokrewniona z Michaelem Douglasem?- Ojciec Michaela - Kirk Douglas nazywa się naprawdę Issur Danielowicz Demski. Jest moim wujem w prostej linii. Nigdy go nie spotkałam, choć rozmawialiśmy dwa razy przez telefon. Mój mąż jest z nim zaprzyjaźniony i był w dość regularnym kontakcie przez wiele lat. Spotykał go w różnych miejscach na świecie, raz był jego gościem na rancho w Kalifornii. Od tej pory jeździ konno w kowbojskim siodle, które podarował mu Kirk. Do niedawna panowie dzwonili do siebie z życzeniami zawsze 1 stycznia. Dziś Kirk Douglas ma prawie sto lat i już nie podchodzi do telefonu. Ale kiedy dowiedział się, że jesteśmy małżeństwem, a było to już kilkanaście lat temu, bardzo się ucieszył. Jeśli film "Reykyavik" który ma reżyserować Mike Newell dojdzie do skutku - spotkam mojego kuzyna Michaela, bo i on i Daniel Olbrychski zagrają w tym obrazie ważne Czy Pani lubi takie święta jak zielonogórskie Winobranie, czy nie, może uważa je za plebejskie i nieatrakcyjne? Czy ma Pani jakiś pomysł na wzbogacenie takiej imprezy, o jakiś koncert, plebiscyt, itd. Czy podjęłaby się Pani funkcji "Dyrektora Artystycznego Winobrania" - jeśli tak, to jaka by była koncepcja tego święta? Jaki byłby Pani "program marzeń" dla takiej imprezy - bez żadnych ograniczeń budżetowych?- Proszę pamiętać, że jestem kulturoznawcą i słowo "plebejski" nigdy nie znaczyło dla mnie tyle samo co "nieatrakcyjny". Przeciwnie, ludyczne święta i w historii i w czasie współczesnym, jeśli mamy okazję w nich uczestniczyć, są zawsze interesujące. Pod warunkiem zachowania właściwych proporcji między tradycją a rozpasaną ludycznością, która bywa, że przekracza granice zdrowego rozsądku. Skoro w tradycji Zielonej Góry to najważniejsze święto miasta w roku, poprzedzone zawsze tak zwanymi "Dniami Zielonej Góry" myślę, że warto skupić uwagę na programie tych dni przez cały rok. Trudno puszczać wodze wyobraźni i proponować pomysły bez ograniczeń budżetowych. Zacznijmy od prostego pomysłu. Dni Zielonej Góry to mógłby być czas rozstrzygania konkursów ogólnopolskich promujących miasto. Na przykład - konkurs na sztukę teatralną związaną w treści z Zieloną Górą. Tekst, który wygrywa byłby nagrodzony realizacją w Teatrze im. Leona Kruczkowskiego. Premiera w następne Winobranie. Dalej można się trochę rozszaleć. Premiera filmu wyreżyserowanego przez Woody Allena z akcją dziejącą się w Zielonej Górze. Reżyser deklarował niedawno, że może zrobić film o każdym mieście, które znajdzie budżet i złoży mu taką propozycję. Szalejmy; ogólnoeuropejski konkurs architektoniczny na projekt wyjątkowego budynku wpisującego się charakterem i plastyką w klimat Zielonej Góry. Potem oczywiście realizacja pomysłu, więc żeby marzeniom nadać choć odrobinę realny kształt - konkurs mógłby być rozstrzygany raz na dziesięć lat. No i oczywiście pomysł przyziemny ale przyjemny. Dni Zielonej Góry to powinien być czas kiedy uczniowie zielonogórskich szkół mogą zamiast lekcji wymyślać akcje pożyteczne dla miasta i je realizować. Tydzień dodatkowych wakacji i … zobaczylibyśmy jak pięknieje nasze W jaki sposób umotywowałaby Pani nastolatkę z Zielonej Góry, która chce zostać "animatorem kultury", managerem w świecie wielkiego show-businessu? Jakie są blaski i cienie Pani pracy jako managera wielkiego artysty, jakim jest Pani małżonek?- Żeby motywacja była skuteczna każdy powinien się motywować sam. Trzeba tylko mieć świadomość, że wszystko się może zdarzyć, że nie ma rzeczy niemożliwych. Ale jasny cel trzeba umieć sobie postawić. Zielona Góra jest świetnym miejscem żeby nie robić nic i równie fantastycznym żeby osiągnąć wszystko. Jak każde inne miejsce na świecie. Praca którą ja wykonuję dziś właściwie nie jest już pracą tylko losem. Bardzo szczęśliwym losem. To nie znaczy, że mogę leniuchować. Przeciwnie, zajęć mam mnóstwo i nierzadko bardzo stresujących. Ale to nie ma znaczenia. Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że cień pojawia się w moim życiu niezwykle rzadko. To ogromna radość być najbliżej z kimś takim jak Daniel. Często z prawdziwym wzruszeniem patrzę jak pracuje, jaki jest pokorny i profesjonalny przy pokonywaniu różnych artystycznych wyzwań, jak bywa naprawdę uwielbiany przez ekipy filmowe na całym świecie, z jakim mozołem dochodzi do fantastycznych rezultatów na teatralnych scenach. Potem są brawa i zachwyt publiczności, a ja… Niestety często znajduję powód do krytyki. Bo moim zdaniem "coś" mogłoby być jeszcze doskonalsze. To niestety wredna cecha charakteru, ale tak trzeba, bo kto jak nie ja może sobie na takie uwagi pozwolić. I Daniel jest przekonany, że nigdy nie jestem z niego zadowolona do końca, co nie jest razy już po zakończeniu studiów we Wrocławiu odwiedziła Pani Zieloną Górę?- Ciągle odwiedzam i wciąż uważam, że za rzadko. Tu są groby moich rodziców i dziadków. Tu mieszka Danusia Nieciejowska, moja najserdeczniejsza przyjaciółka. Chciałabym bywać tu częściej, ale to trudne. Jeśli pyta Pani o liczbę to na pewno ponad sto Czy uważa Pani, że warto na tzw. "prowincji" być artystą i tworzyć? Może należy stąd jak najszybciej się wyrwać i uciekać?- Jeśli jest się artystą to tworzyć można wszędzie. Prawdziwego talentu nie da się ukryć. Żyć trzeba tam, gdzie się dobrze czujemy. W miejscach, w których spotyka nas coś dobrego, gdzie umiemy znaleźć przyjazny klimat, gdzie przychodzi do nas od czasu do czasu szczęście, bo przecież wiemy, że to nie jest stan permanentny. Uciekać można przed czymś, ale nie od miejsca. Spędzam od kilku lat wakacje na południu Francji w pobliżu maleńkiego miasteczka Saint Paul de Vence. Na małym miejskim cmentarzyku jest grób Marca Chagalla. Tam mieszkał i tam powstawały jego najpiękniejsze obrazy. A przecież świat podziwia go do dziś…Co poradziłaby Pani organizatorom życia artystycznego w Zielonej Górze i innych mniejszych miastach? Jak zintegrować lokalne środowisko artystów?- Nie wiem czy koniecznie trzeba próbować jakiejś zorganizowanej, obowiązkowej integracji. Artyści z natury są indywidualistami i sami świetnie umieją wybrać ludzi, z którymi znajdują na jakiejś płaszczyźnie poczucie wspólnoty. Już sam fakt wybrania tego a nie innego miejsca do życia powoduje, że ludzie mają jakieś wspólne cechy. Podobne poczucie estetyki, miłość do miejsca. Sami się zintegrują, jeśli poczują taką potrzebę, albo jeśli świat zewnętrzny ich zawoła. I to ostatnie może być wskazówką. Wołanie w jakiejś sprawie, która może połączyć, stać się ważna dla pewnej grupy ludzi. To zawsze zbliża. Ale nic na siłę. To chyba lepiej, że Zielona Góra ma wybitne indywidualności artystyczne i o każdej z nich oddzielnie wiele wiadomo, niż gdyby chwaliła się fantastycznie zintegrowanym środowiskiem. Po co?- Czy z Pani perspektywy - z Warszawy - region lubuski i Zielona Góra są dostatecznie dobrze promowane, co należałoby zmienić, co uatrakcyjnić, żeby przyciągnąć turystów na te nasze "Mazury bis", nie tylko na Winobranie, ale w inne pory roku też?- "Mazury bis" to nie jest dobra nazwa. Może nie mam na ten temat obiektywnego spojrzenia, ale dla mnie nazwa " Ziemia Lubuska" brzmi dużo lepiej i jest zawsze za mało promowana. Wiem, że potrafi zachwycić każdego. Trzeba tylko umieć powiedzieć o tym światu. Myślę, że nadanie większej rangi na przykład Lubuskiemu Latu Filmowemu, rozszerzenie go o konkurs ogólnoeuropejski, co spowodowało by wizyty znanych gości z zagranicy, wreszcie zorganizowanie jedynego w Polsce, niepowtarzalnego przeglądu filmów, których nie można zobaczyć wcześniej nigdzie indziej, połączonego z panelem dyskusyjnym z udziałem autorytetów w dziedzinie filmu, spowodowałoby u publiczności kinowej całej Polski, nawet z powodów czysto snobistycznych, zainteresowanie tym regionem. Władze Zielonej Góry powinny zawalczyć o organizację ważnych konferencji ogólnopolskich czy nawet międzynarodowych na istotne tematy. Jeśli w Davos spotykają się regularnie politycy i finansiści ze świata, to dlaczego w zielonogórskiej palmiarni nie mieliby obradować szefowie np. grupy wyszehradzkiej na tematy ważne dla nich. Trzeba tylko umieć ich zachęcić, zapewnić świetną organizację i atrakcyjny pobyt. A przecież atrakcji w tym regionie nie brakuje.
krystyna demska olbrychska w młodości